Pokiwałam głową z politowaniem i zaczęłam się przygotowywać do szkoły. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Anonim: Jak tam?
Anonim: Cieszysz się ,że nie będzie historii?
Oliwia: Cholera.
Oliwia: To się serio stało...
Oliwia: Przez Ciebie mogą mnie wsadzić do więzienia!
Anonim: Spokojnie.
Anonim: Nikt się nie dowie ,że masz coś z tym wspólnego, chyba że...
Oliwia: Chyba że co?
Anonim: Że nie zgodzisz się na moje warunki :)
Oliwia: Ja pierdolę
Oliwia: Nie
Oliwia: Nie będę się zgadzać na żadne twoje gówno ;-;
Anonim: W takim razie wylądujesz w więzieniu...
Anonim: Bo posunęłaś mi w pewien sposób ten pomysł...
Oliwia: To niesprawiedliwe!
Oliwia: Ugh
Anonim: Życie nigdy nie było sprawiedliwe ^^
Anonim: To jak?
Oliwia:Dobra.
Anonim: Czyli się zgadzasz?
Oliwia: Tak.
Włożyłam telefon do kieszeni i chwyciłam plecak. Szłam w stronę drzwi wejściowych i usłyszałam pukanie. Od razu otworzyłam.
-Hey. - przed moimi drzwiami stał uśmiechnięty Tomlinson, a jakże inaczej.
-Cześć. - odpowiedziałam bez emocji.
-Coś ty taka nie w humorze? - zakpił.
-Nie twoja sprawa. - syknęłam.
Popchnęłam go na tyle ,żeby móc wyjść i zamknąć drzwi.
-Wszystko co jest twoim problemem jest też moim. - wyszeptał mi do ucha.
-Chciałabyś. - prychnęłam. - Daj mi spokój do cholery!
-Okey, okey. Przyjechałem Cię zawieść do szkoły. - podniósł ręce w obronnym geście.
-Jakie to miłe z twojej strony. - uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie.
Zmarszczył brwi, zacisnął dłonie w pięści i posłał mi zabójcze spojrzenie. Po czym złapał mnie za
nadgarstek, więc zaczęłam się wyrywać.
-Puść mnie! - krzyknęłam, a on mi zastkał usta drugą ręką.
Ugryzłam go ,ale to też nie podziałało. Wepchnął mnie do samochodu i uruchomił kontrole rodzicielską więc nie mogłam wyjść. Po chwili pojawił się na fotelu obok ,ale nie miałam zamiaru na niego spojrzeć.
Przysięgam ,że to najgorszy dzień w moim życiu. Zgodziłam się na warunki, których nie wymieniono ,ale jednak. Tomlinson mnie wkurwił do entej. I jestem niby postrachem szkoły. No zajebiście.
Zaczęłam się patrzeć w okno. Mnóstwo nastolatków z plecakami szło na chodniku. To dość oczywiste bo dzisiaj jest wtorek więc każdy kto nie ma osiemnastu lat musi zapierdalać do szkoły.
Już po kilku minutach byliśmy na parkingu szkolnym. Sfrustrowana czekałam aż ten debil ruszy swój tyłek z fotela i mnie wypuści, co się oczywiście po chwili stało. Otworzył mi drzwi i delikatnie się uśmiechnął.
-Proszę Madame. - powiedział to takim śmiesznym głosem ,że nie mogłam się powstrzymać od chichotu. Wyszłam z samochodu i po chwili stałam obok niego. - O! Jednak poprawiłem Ci humor!
-Nie schlebiaj sobie, Tomlinson. - podniosłam ostrzegawcze palec, a on podniósł brew.
-Grozisz mi? - w jego oczach widziałam iskierki rozbawienia.
-Może. - wystawiłam mu język, a on pokiwał głową z politowaniem i mnie do siebie przyciągnął. - C-co robisz?
-Przytulam Cię?
-Oh...okey. - odpowiedziałam zmieszana i się od niego odsunęłam. Poliki zaczęły mnie palić. Kurde.
-Ha! Ktoś tu się rumieni! - Louis szeroko się uśmiechnął i zachichotał. Przewróciłam na niego oczami.
Spojrzałam przed siebie i dostrzegłam mnóstwo ciekawskich i zdziwionych spojrzeń. No tak. Rozmawiać całkiem swobodnie z kimś, kogo się wszyscy boją. Postanowiła to zignorować i po prostu wejść do szkoły.
Miłym zaskoczeniem było to ,że robiono mi miejsce do przejścia. To było takie...WOW i nieźle mnie to zdezorientowało. Kiedy dotarłam do mojej szafki, schowałam kurtkę i zmieniłam buty. Zamknęłam ją i skierowała się w stronę sali, gdzie mam mieć aktualnie język angielski.
Rzuciłam plecak pod ścianę i oparłam się o nią, patrząc pustym wzrokiem na przestrzeń przede mną. Nagle ten jakże interesujący widok zasłoniła mi moja przyjaciółka, Noel.
-Liv! - pisnęła i się na mnie rzuciła.
-Nie widziałaś mnie jeden dzień. - odwzajemniłam uścisk i po chwili ją puściłam.
-Czy to prawda ,że udało Ci się usidlić Tonlinson'a? - spojrzała na mnie poważnie tymi swoimi brązowymi oczami, a ja zaczęłam się śmiać. - Co?
-To jest tak niedorzeczne ,że aż śmieszne.
-Weź, cała szkoła o tym gada. - przewraca oczami.
-I trudno. Ty mi lepiej powiedz dlaczego Cię nie było! - szeroko się uśmiecham, a ona zagryza wargę.
-Byłam chora. - odpowiada pewna siebie, ale znam ją na tyle dobrze ,żeby wiedzieć, że kłamie.
-Nie umiesz mnie okłamać, Noel. - wystawiał jej język. - Ktoś tu był na randce z panem sekszi James'em Low'em! - zapiszczałam, a ona zatkała mi usta.
-Oj, siedź cicho, wyrocznio. - spojrzała na mnie groźnym wzrokiem, a ja wzruszyłam ramionami.
Zadzwonił dzwonek więc weszłyśmy do klasy. Po kilku minutach mój telefon zawibrował.
Anonim: Chciałabyś poznać te warunki?
Olivia: No raczej ;-;
Anonim: Więc...