wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdzial 3

   Wstałam wcześnie rano, jak zazwyczaj. Bo muszę jeszcze chodzić do szkoły. Miałam ogromną nadzieję ,że te zdjęcie i to co leciało w wiadomościach, mi się po prostu przyśniło. Bądźmy szczerzy to jakaś kompletna masakra. Ja mogę być w to wplątana!
   Pokiwałam głową z politowaniem i zaczęłam się przygotowywać do szkoły. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.


Anonim: Jak tam?

Anonim: Cieszysz się ,że nie będzie historii?

Oliwia: Cholera.


Oliwia: To się serio stało...

Oliwia: Przez Ciebie mogą mnie wsadzić do więzienia!

Anonim: Spokojnie.

Anonim: Nikt się nie dowie ,że masz coś z tym wspólnego, chyba że...

Oliwia: Chyba że co?

Anonim: Że nie zgodzisz się na moje warunki :)

Oliwia: Ja pierdolę

Oliwia: Nie

Oliwia: Nie będę się zgadzać na żadne twoje gówno ;-;

Anonim: W takim razie wylądujesz w więzieniu...

Anonim: Bo posunęłaś mi w pewien sposób ten pomysł...

Oliwia: To niesprawiedliwe!

Oliwia: Ugh

Anonim: Życie nigdy nie było sprawiedliwe ^^

Anonim: To jak?

Oliwia:Dobra.

Anonim: Czyli się zgadzasz?

Oliwia: Tak.

   Włożyłam telefon do kieszeni i chwyciłam plecak. Szłam w stronę drzwi wejściowych i usłyszałam pukanie. Od razu otworzyłam.

-Hey. - przed moimi drzwiami stał uśmiechnięty Tomlinson, a jakże inaczej.

-Cześć. - odpowiedziałam bez emocji.

-Coś ty taka nie w humorze? - zakpił.

-Nie twoja sprawa. - syknęłam.

   Popchnęłam go na tyle ,żeby móc wyjść i zamknąć drzwi.

-Wszystko co jest twoim problemem jest też moim. - wyszeptał mi do ucha.

-Chciałabyś. - prychnęłam. - Daj mi spokój do cholery!

-Okey, okey. Przyjechałem Cię zawieść do szkoły. - podniósł ręce w obronnym geście.

-Jakie to miłe z twojej strony. - uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie.
   Zmarszczył brwi, zacisnął dłonie w pięści i posłał mi zabójcze spojrzenie. Po czym złapał mnie za 
nadgarstek, więc zaczęłam się wyrywać.

-Puść mnie! - krzyknęłam, a on mi zastkał usta drugą ręką.

   Ugryzłam go ,ale to też nie podziałało. Wepchnął mnie do samochodu i uruchomił kontrole rodzicielską więc nie mogłam wyjść. Po chwili pojawił się na fotelu obok ,ale nie miałam zamiaru na niego spojrzeć.
   Przysięgam ,że to najgorszy dzień w moim życiu. Zgodziłam się na warunki, których nie wymieniono ,ale jednak. Tomlinson mnie wkurwił do entej. I jestem niby postrachem szkoły. No zajebiście.
   Zaczęłam się patrzeć w okno. Mnóstwo nastolatków z plecakami szło na chodniku. To dość oczywiste bo dzisiaj jest wtorek więc każdy kto nie ma osiemnastu lat musi zapierdalać do szkoły.
   Już po kilku minutach byliśmy na parkingu szkolnym. Sfrustrowana czekałam aż ten debil ruszy swój tyłek z fotela i mnie wypuści, co się oczywiście po chwili stało. Otworzył mi drzwi i delikatnie się uśmiechnął.


-Proszę Madame. - powiedział to takim śmiesznym głosem ,że nie mogłam się powstrzymać od chichotu. Wyszłam z samochodu i po chwili stałam obok niego. - O! Jednak poprawiłem Ci humor!

-Nie schlebiaj sobie, Tomlinson. - podniosłam ostrzegawcze palec, a on podniósł brew.

-Grozisz mi? - w jego oczach widziałam iskierki rozbawienia.

-Może. - wystawiłam mu język, a on pokiwał głową z politowaniem i mnie do siebie przyciągnął. - C-co robisz?

-Przytulam Cię?

-Oh...okey. - odpowiedziałam zmieszana i się od niego odsunęłam. Poliki zaczęły mnie palić. Kurde.

-Ha! Ktoś tu się rumieni! - Louis szeroko się uśmiechnął i zachichotał. Przewróciłam na niego oczami.

   Spojrzałam przed siebie i dostrzegłam mnóstwo ciekawskich i zdziwionych spojrzeń. No tak. Rozmawiać całkiem swobodnie z kimś, kogo się wszyscy boją. Postanowiła to zignorować i po prostu wejść do szkoły.
   Miłym zaskoczeniem było to ,że robiono mi miejsce do przejścia. To było takie...WOW i nieźle mnie to zdezorientowało. Kiedy dotarłam do mojej szafki, schowałam kurtkę i zmieniłam buty. Zamknęłam ją i skierowała się w stronę sali, gdzie mam mieć aktualnie język angielski.
   Rzuciłam plecak pod ścianę i oparłam się o nią, patrząc pustym wzrokiem na przestrzeń przede mną. Nagle ten jakże interesujący widok zasłoniła mi moja przyjaciółka, Noel.


-Liv! - pisnęła i się na mnie rzuciła.

-Nie widziałaś mnie jeden dzień. - odwzajemniłam uścisk i po chwili ją puściłam.

-Czy to prawda ,że udało Ci się usidlić Tonlinson'a? - spojrzała na mnie poważnie tymi swoimi brązowymi oczami, a ja zaczęłam się śmiać. - Co?


-To jest tak niedorzeczne ,że aż śmieszne.

-Weź, cała szkoła o tym gada. - przewraca oczami.

-I trudno. Ty mi lepiej powiedz dlaczego Cię nie było! - szeroko się uśmiecham, a ona zagryza wargę.

-Byłam chora. - odpowiada pewna siebie, ale znam ją na tyle dobrze ,żeby wiedzieć, że kłamie.

-Nie umiesz mnie okłamać, Noel. - wystawiał jej język. - Ktoś tu był na randce z panem sekszi James'em Low'em! - zapiszczałam, a ona zatkała mi usta.

-Oj, siedź cicho, wyrocznio. - spojrzała na mnie groźnym wzrokiem, a ja wzruszyłam ramionami.
Zadzwonił dzwonek więc weszłyśmy do klasy. Po kilku minutach mój telefon zawibrował.

Anonim: Chciałabyś poznać te warunki?


Olivia: No raczej ;-;

Anonim: Więc...

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdzial 2

   Zmarszczyłam brwi na jego słowa i jeszcze raz je przeanalizowałam bo były troszeczkę niewiarygodne.

-Żartujesz prawda? - zaczęłam się śmiać na cały samochód. - Serio. Niezły ten twój żart.

-Ale to nie jest żart. - popatrzył na mnie poważnie ,a ja przestałam się śmiać i zrobiłam przerażoną minę.

-Nie wierzę po prostu! Przecież nic nie zrobiłam w tym kierunku. - wyznałam.

-Niby tak. Ale to nawet lepiej. - uśmiechnął się tajemniczo.

-Czemu?

-Bo będę mógł się z tobą normalnie spotykać, a nie warczeć na Ciebie w szkole ,kiedy na mnie 
wpadniesz. Albo raczej ja na Ciebie ,celowo. - puścił mi oczko.

-Chwila...co?! Człowieku ja już oczekiwałam śmierci i się z tym pogodziłam! - zaśmiał się na moje wyrzuty i położył rękę na moim udzie, delikatnie je głaskając.

-Nigdy nie zrobiłbym Ci krzywdy. - odpowiedział dość poważnie.

   Zaczęłam się zastanawiać nad jego zachowaniem i słowami. Przecież ja jestem typową ofiarą tej szkoły...pff...byłam. Ale to nie istotne. Nie ma we mnie nic wyjątkowego ani nawet nie jestem jakoś mega ładna. Jestem normalną, przeciętną szarą myszką tak jak większość dziewczyn w moim życiu. Chociaż...już chyba nie jestem bo cóż raczej troszeczkę przestraszyłam tego nauczyciela. To pewnie przez te chore sms'y stałam się bardziej odważna, bo jedyna rzecz jaka mnie przerażała to on.
   Przez resztę drogi do mojego domu, milczeliśmy. Nie wiedziałam jak odpowiedzieć na jego wyzwanie. Cóż...nie jestem przyzwyczajona ,że ktoś się mną przejmuje.
   Odwróciłam głowę w stronę okna i zaczęłam się przyglądać ludziom. Jedna dziewczyna była bardzo uśmiechnięta i mocno przytulała jakiegoś chłopaka. Poczułam ukłucie w sercu, cóż ja nigdy nie posiadałam drugiej połówki, a na widok zakochanych po prostu zbierało mi się na wymioty.

-Pierdolone pary. - nic nie mogłam na to poradzić i mruknęłam cicho, miejąc nadzieję ,że mój 
towarzysz tego nie usłyszał. Ale jak zwykle wszystko szło nie po mojej myśli.

-Co? - odwrócił głowę w moją stronę i podniósł brew, ale tylko na kilka sekund bo raczej nie miał zamiaru spowodować wypadku.

-Nie ważne. - odpowiedziałam i przed oczami pojawił się podjazd do mojego domu. Poczułam radość ,że wreszcie stąd wyjdę. Bo ta cisza mnie dobijała, z natury jestem osobą ,która dużo gada. - Tu się zatrzymaj. - poinformowałam go.

   Zrobił to bez żadnych sprzeciwów i już po chwili odpięłam pas i wyszłam z samochodu. Przeszło mi przez myśl ,żeby odejść bez słowa, ale moja kulktura osobista na to nie pozwalała. Więc odwróciłam się w jego stronę.

-Dzięki. - delikatnie się uśmiechnęłam w jego stronę.

-Spoko. - puścił mi oczko. - Do jutra.

-Do jutra. - odpowiedziałam kiedy on już opuszczał mój podjazd. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę willi. Nie starałam się być cicho więc lekko trzasnęłam drzwiami. Upsss...

-Jestem! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam ,ale nie dostałam odpowiedzi. - No przecież czego ja się spodziewałam? Ich nigdy nie ma. - mruknęłam.

   Mój dom był ogromny, bo cóż nie należę wbrew pozorom do grupy przeciętnych majątkowo jak większość szkoły. Ubierałam się normalnie. Zazwyczaj jakieś jeansy i sweter. To był typowy dla mnie zestaw. Wracając do bycia bogatą...pomimo to nie zmienia faktu ,że w szkole nie byłam popularna. Co zapewne się zmieni bo w końcu Tomlinson ze mną gada, a jego znają ludzie nawet spoza szkoły. Nikt nie wiedział ,że mam pieniądze, oprócz niego bo chyba jest spostrzegawczy. Jak nie ,to nie mój problem.
   Nie chciałam mieć fałszywych przyjaciół. No ,ale w sumie to lepsze od żadnych. Aktualnie się zgrywam. Mam dwójkę najlepsiejszych przyjaciół na świecie. Noel ,która jest jedną z najładniejszych i najmilszych dziewczyn jakich znam (tak, to ja jestem tą "złą" w tym związku) oraz James'a ,który jest jednym z popularsłów ,ale woli nasze towarzystwo. Ale pomimo to i tak nie jestem zauważalna. Cóż dzisiaj ich nie było w szkole. Szkoda. Zauważyłam ,że mają ku sobie więc pewnie byli na jakiejś "randce" ,a mi będą pewnie próbowali wbić jakiś kit. Osoby ,które ze mną rozmawiały składały się z: Noel, James'a, Tomlinson'a, nauczycieli (niezbyt często ,ale jednak) i rodziców, których często nie było w domu.
   O moich rodzicach dużo nie powiem ,bo cóż...tak szczerze to prawie w ogóle ich nie znam. Moja mama jest ciemną blondynką, którą można porównać do popularnych dziewczyn. Ubiera się jakby miała miliony (tak między nami, cóż ma), zawsze musi idealnie wyglądać (dosłownie idealnie), no i oczywiście ten jej przesłodzony głosik (nie mogłabym o tym zapomnieć, bo to najbardziej dobijająca rzecz na świecie, przysięgam). Ale co zrobisz? Rodziny się nie wybiera. Po prostu los mnie nie cierpi. Wracając do mojej mamy...zazwyczaj wyjeżdża gdzieś ze swoimi psiapsiółkami. Ma prawie 40-lat ,a jej życie towarzyskie jest 100% lepsze od mojego ,a ja mam 18 lat do cholery! Ugh...życie bywa naprawdę nie sprawiedliwe.
   A mój tata jest właścicielem hoteli "Ideal Place" ,które swoją drogą są bardzo popularne i ma ich z dziesięć. Tak dobrze prowadzi interes ,że każdy ma pięć gwiazdek. Jest przystojnym szatynem przed 40-tką ,ale cóż nie jest święty. Wyjeżdża cały czas do jego hoteli ,które są w kilku krajach. Raczej nie wątpię w to ,że miał jakieś kochanki. Dlaczego?


a)moja mama jest nieznośna

b)prawie nigdy jej nie ma

c)moi rodzice nie kochają się odkąd staliśmy się nadziani.

   Cóż...jeżeli chodzi o rodzinę to moje życie jest spalone na panewce. Bo go w ogóle nie mam. A kontaktu z dalszą rodziną nie utrzymujemy.
Weszłam do kuchni i wręcz po sekundzie mój telefon zawibrował.

Anonim: Cześć księżniczko ♥

Oliwia: Wow. To dzisiaj zachowujemy się normalnie?

Oliwia: Cześć :)

Anonim: Podobno jechałaś z Tomlinson'em samochodem!

Anonim: No i jak było?

Oliwia: Wow. Widzę ,że wieści szybko się rozchodzą po szkole.

Oliwia: Wiesz próbował mnie zgwałcić ,a ja wyskoczyłam oknem...

Anonim: A tak serio? ._.

Oliwia: Na pikantne szczegóły nie licz bo ich nie było ;-;

Oliwia: Cóż...dowiedziałam się ,że jestem kolejnym postrachem szkoły.

Oliwia: Ale jestem pewna ,że to był tylko fake.

Anonim: Jakie fake kobieto?!

Anonim: Wszyscy zaczęli się Ciebie bać! :O

Oliwia: Nie śmieszne.

Oliwia: A gdzie mój anonimek z czarnym humorem, huh?

Anonim: Chwilowo wyparował. Upssss

Anonim: O! I nie długo wyślę Ci obiecane zdjęcie!

Anonim: Tylko najpierw muszę je zrobić...

Oliwia: Jakie zdjęcie do cholery? o.O

Oliwia: Odpowiesz mi?

Oliwia: Halooooooooooooo

Oliwia: Kochanieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Oliwia: O co chodzi z tym zdjęciem?

Oliwia: Czyli teraz masz włączony tryb ignoring for Oliwia?

Oliwia: Dobra. Okey.

   Przewróciłam oczami bo nie lubię czegoś nie wiedzieć i zaglądnęłam do lodówki. Pustka. No nie! Mój brzuch jest głodny! Czemu Boże?
   Zostawiłam plecak w kuchni, wzięłam portfel i wyszłam z domu oczywiście go zamykając. I skierowałem się w stronę najbliższego supermarketu, czyli Biedronki. Nie zrobiłam sobie listy zakupów ,ale myślę ,że wiem co kupić.

*składniki do sałatki greckiej

*chińskie zupki

*jakieś napoje

   Kiedy wzięłam już wszystko co chciałam skierowałam się do kasy. Już po chwili wracałam do domu z dość ciężkimi siatkami. Jak przekroczyłam próg kuchni, postawiłam je na podłogę i sprawdziłam godzinę. Dwie godziny zmarnowałam ,ale miałam jeszcze wiadomość. To było zdjęcie. Z szoku opuściłam telefon na podłogę. Przedstawiało ciało pana Smith'a z odrąbaną głową ,a obok głowy leżała zakrwawiona siekiera. Przerażona włączyłam telewizor na kanał informacyjny.
"Około pół godziny temu policja odnalazła ciało niejakiego Steven'a Smith'a z odrąbaną głową. Sprawca jest nam nieznany. Mamy nadzieję ,że szybko zostanie znaleziony i poniesie konsekwencję swojego czynu."
   Ja pierdole. Pan od historii nie żyje. A ja piszę z mordercą. Czy mogło być lepiej? Los mnie serio nienawidzi.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdzial 1

   Jak zazwyczaj byłam w szkole. Bo chyba każda nastolatka tak robi co nie? Ostatnio dostawałam dziwne wiadomości od jakiegoś anonima. Nie miałam pojęcia kim mógłby być. Ale był na pewno psychiczny. Jego żarty były przerażające.
   Zamyśliłam się tak bardzo ,że na kogoś wpadłam. Na Louis'a Tomlinson'a...największy postrach tej szkoły. Spojrzał na mnie złowrogo, prychnął i popchnął na ścianę. Poczułam jego oddech na szyi...wydawał się taki zimny.

-Uważaj lala...bo jeszcze ktoś Ci kiedyś zrobi krzywdę za twoją niezdarność. - syknął mi do ucha. Odsunął się i odszedł, zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.
Nagle mój telefon zawibrował.

Nieznany: Wpadłaś na Tomlison'a?


Nieznany: Ktoś tu ma przesrane teraz do jebanej śmierci.


Nieznany: Ale wiesz mogę Cię zabić w szybki sposób jak chcesz.


Nieznany: A później mógłbym robić z twoim ciałem co chcę.


Nieznany: Wydaję się to fajne, nie?

Olivia: Ugh, przestań. Twoje żarty w tej chwili w ogóle nie są śmieszne.

Nieznany: Jasne ,że nie.

Nieznany: Bo to nie były żarty.

Serce mi stanęło. Co do cholery?! Ten człowiek cholernie mnie przeraża.

Nieznany: Ha! Żartowałem!


Nieznany: A twoja mina jest boska.

Olivia: Nie denerwuj mnie cwelu ._.

Cwel: O już mam ksywę!

Cwel: Jak słodko!

Cwel: A tak serio. Uważaj na słowa maleńka bo źle się to dla Ciebie skończy. xx

   Ten gość mnie cholernie przeraża ,ale postanowiłam się już nim nie przejmować. Musi mnie obserwować. Cholera! Zaczęłam się rozglądać i jedyne spojrzenia kierowane w moją stronę było przez Tomlinsona. Uśmiechnął się szyderczo i oddalił.
Kurde. Mam przejebane. Cwelu, miałeś cholernie, dużą rację. Tylko co on mi zrobi?Zgwałci, pobije czy może zabije?
   Cóż Louis nie bez powodu jest przestrachem mojej szkoły. Kiedyś zabił człowieka. Oczywiście nie siedział za to bo był wtedy niepełnoletni. Miał trzynaście lat. Niewiarygodne, nie?
Ale oprócz tego ,że jest mordercą to jeszcze krążą plotki o tym ,że zgwałcił kilka dziewczyn. Odbywało się to w ten sposób ,że obserwował je, nawet czasami z nimi gadał. Właściwie to chyba grożenie komuś to chyba nie rozmowa ,ale nie ważne. Oczywiście je śledził, a kiedy wychodziły z domu, same w dość późną porę...porywał je w jakiś ciemny zaułek i gwałcił.
   A co jest z tego najgorsze? Że wychodzi na to ,że będę kolejną. Obserwuje mnie i grozi, a może już nawet śledzi.
   Pokiwałam z politowaniem głową i zerknęłam na swój telefon. Postanowiłam mu odpisać.

Olivia: A co mi zrobisz?

Olivia: Właśnie ustawiłam to jako nazwę twojego numeru...upsss

Cwel: Pożałujesz. xx

Cwel: Właśnie teraz wyobrażam sobie Ciebie w trumnie.

Cwel: I myślę ,że naprawdę pięknie byś w niej wyglądała.

Cwel: Nie żartuję.

   Dreszcz przeszedł po całym moim ciele. Zaczynam się bać. Ten człowiek mnie obserwuje. Nie mam bladego pojęcia kim jest i raczej nie zgłoszę tego na policję. Przez to mogę pogorszyć sytuację. Nie wiem co zrobić.
   Zrezygnowana skierowałam się w stronę sali ,w której miałam mieć teraz historię. Znienawidzony przeze mnie przedmiot. Właśnie dzwonek zadzwonił więc przyspieszyłam kroku...i na kogoś wpadłam. Na Louis'a, no cóż chyba moim przeznaczeniem jest śmierć. Bo już drugi raz to zrobiłam, w przeciągu 20 minut.
   Uśmiechnął się szeroko. Musnął moje ramię opuszkami swoich palców i po prostu mnie wyminął.
Wszyscy patrzyli na mnie oszołomionym wzrokiem bo cóż...właśnie pan postrach mojej szkoły odszedł ode mnie bez żadnej groźby. To było takie niewiarygodne.
   Zagryzłam wargę i udałam się do klasy. Każda osoba obserwowała mnie z oszołomieniem ,a ja po prostu usiadłam na swoim miejscu, udając ,że nic się nie stało i ,że wcale nie widzę tych ciekawskich i zdziwionych spojrzeń kierowanych w moją stronę. Po prostu pierwszy raz w życiu miałam wszystko w dupie. Zawibrował mi telefon.

Cwel: To szalone ,ale cholernie mi się podobasz Liv.

Cwel: Co ty na to abym Cię pieprzył na śmierć?

Olivia: Jesteś naprawdę śmieszny. Podziwiam twoje czarne poczucie humoru.

Cwel: A ja za niedługi czas będę podziwiał twoje martwe ciało w grobie.

Olivia: Przestań mi grozić psycholu bo gdybyś był taki odważny powiedziałbyś mi to prosto w twarz.

Psychol: Nie chciałbyś tego ode mnie usłyszeć.

Psychol: Pewnie dostałabyś zawału albo coś w tej deseni.

Olivia: Albo napadu śmiechu jak w tej chwili. xx

   To dziwne ,ale szczerze mogłabym przyznać ,że polubiłam tego chłopaka. Może i jest taki "groźny" i w ogóle ,ale czasami naprawdę zabawny w swój dziwny sposób. Tak, stanowczo go lubię.

-Panno Mystery! - krzyknął pan Smith, zwracając na siebie moją nędzną uwagę. Zauwarzyłam ,że wszyscy się we mnie wpatrywali. Nie wiem dlaczego...chociaż pisałam z kimś zachłannie i to na lekcji bardzo surowego nauczyciela. - Oddaj mi ten telefon! I zacznij wreszcie uważać na lekcji! - syknął w moją stronę i wystawił rękę ,żebym oddała mu moją własność.

-Zapomnij. - te słowa wyfrunęły z moich ust, a nawet nie chciałam ich wypowiedzieć. Chciałam mu grzecznie oddać telefon. Oczywiście rozszedł się szmer po klasie.

-Coś ty powiedziała? - spojrzał na mnie surowo.

-Prawdę. - odpowiedziałam bez skrupułów. Albo mi się wydaję albo zmieniam się w kolejny postrach szkoły. Zaczęłam go zabijać wzrokiem.

-Dobra. Zapomnijmy o tej sprawie. - westchnął.

Czy on mi właśnie odpuścił? Wtf?! Co ja Tommo jestem?! On nigdy taki nie był! Spodziewałam się tego ,że będzie kazał mi iść do dyrektora albo obniży zachowanie ,ale to co zrobił na pewno nigdy nie pojawiłoby mi się w głowie.

***

   Wyszłam z sali cały czas zastanawiając się nad tym dlaczego mnie tak ulgowo potraktował. I najważniejsze. Dlaczego ja się tak do cholery dziwnie zachowałam?! Przecież jestem szarą myszką! Nigdy się tak do nikogo nie odzywałam. To po prostu chore! Mój telefon po raz kolejny zawibrował.

Psychol: Wow! Słyszałem o tym co zrobiłaś na historii. Jestem dumny!

Olivia: Nie wiem dlaczego tak się stało...to kompletnie nie w moim stylu.

Olivia: To chyba przez Ciebie! Masz na mnie zły wpływ!

Psychol: Kocham to.

Psychol: Co myślisz o panu Smith'ie z odrąbaną głową ,siekierą?

Olivia: Myślę ,że to dobry pomysł.

Psychol: Ja też.

Psychol: Co ty na to ,żeby wyglądał tak w real'u?

Olivia: Żartujesz prawda?

Psychol: Nie.

Psychol: Jak najbardziej chciałbym go tak urządzić.

Psychol: I wiesz co?

Psychol: Wyślę Ci zdjęcie.

Olivia: Ale ty masz poczucie humoru! No po prostu masakra! Lmao :D

Żartowniś: Wiem.

   Postanowiłam z nim już nie pisać. Właściwie historia to była moja ostatnia lekcja więc mogłam iść bez zawahania do domu. Co mnie bardzo cieszyło bo miałam już dość swojego zachowania w tej szkole i zderzania się z Tomlinson'em.
O wilku mowa! Właśnie stoi ode mnie 2 metry i mi macha. Wtf?! On mi macha! Co ja mam zrobić?! Podchodzi do mnie i szyderczo się uśmiecha.

-Cześć lala. Pamietasz co Ci mówiłem? Że powinnaś na siebie uważać

-Taaa...coś jeszcze? - warknęłam spoglądając na niego spod byka.

-Spokojnie! Nie denerwuj się tak! Chciałem CI tylko powiedzieć ,że to odwołuję. - oznajmił i delikatnie się uśmiechnął.

-Coooo? - podniosłam brew nie wierząc w jego słowa.

-To co słyszałaś. - przewrócił oczami. - To do jutra.

-Yep. Do jutra. - odpowiedziałam i odwróciłam się w kierunku przystanku.
Zawsze jeżdżę autobusem więc najzwyczajniej w świecie jak zawsze tam poszłam.

-Ej! Olivia! Podrzucę Cię! - krzyknął Louis ,a ja odwróciłam się w jego stronę z istnym wahaniem i rzecz jasna zdziwieniem na twarzy. - Nie bój się! Nic Ci nie zrobię! Swoim się nie robi krzywdy, nie? - zachichotał.

   A ja jako mało myśląca istota, wsiadłam do tego samochodu. Przecież ja nie jestem w ani jednym stopniu "jego".

-O co Ci chodziło z tym "swoim się nie robi krzywdy"? - wyrzuciłam z siebie.

-To ty nie wiesz? - popatrzył na mnie z osłupieniem. - Stałaś się kolejnym postrachem szkoły, mała! - wykrzyknął szczęśliwy.

   Co do cholery?!

Prolog

Nieznany: Wyglądasz tak seksownie kiedy się uśmiechasz...

Nieznany: Aż mam ochotę Cię zgwałcić.

Olivia: Kim jesteś?

Nieznany: Twoim najgorszym koszmarem skarbie xx

Nieznany: Wyglądałabyś pięknie w trumnie...

Nieznany: Mogę Cię zabić ?

Nieznany: Codziennie bym przychodził na twój grób i śpiewał.

Nieznany: Było by tak pięknie...

Nieznany: Mógłbym być przy tobie godzinami,a tobie by to nie przeszkadzało.

Czytałam te wiadomości z ogromnym przerażeniem.
 
Nieznany: Boisz się ?

Nieznany: Nie masz powodu.

Nieznany: Chcę Cię uwolnić od tego okropnego świata.

Nieznany: Podarować skrzydła...

Nieznany: Żebyś mogła być szczęśliwa

Nieznany: Wiesz co Ci powiem ?

Nieznany: To był żart.

Nieznany: Wcale nie mam takich zamiarów.

Nieznany: To był tylko żart.

Nieznany: Nie zrobię Ci krzywdy.

Nieznany: Uwierz mi.

Nieznany: Za bardzo mi na tobie zależy.

Olivia: Wystraszyłeś mnie...posiadasz czarny humor ,huh ?

------------
Opowiadanie jest również na wattpadzie, jest moje. Jestem tam pod nazwą @wercia2t