niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdzial 1

   Jak zazwyczaj byłam w szkole. Bo chyba każda nastolatka tak robi co nie? Ostatnio dostawałam dziwne wiadomości od jakiegoś anonima. Nie miałam pojęcia kim mógłby być. Ale był na pewno psychiczny. Jego żarty były przerażające.
   Zamyśliłam się tak bardzo ,że na kogoś wpadłam. Na Louis'a Tomlinson'a...największy postrach tej szkoły. Spojrzał na mnie złowrogo, prychnął i popchnął na ścianę. Poczułam jego oddech na szyi...wydawał się taki zimny.

-Uważaj lala...bo jeszcze ktoś Ci kiedyś zrobi krzywdę za twoją niezdarność. - syknął mi do ucha. Odsunął się i odszedł, zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.
Nagle mój telefon zawibrował.

Nieznany: Wpadłaś na Tomlison'a?


Nieznany: Ktoś tu ma przesrane teraz do jebanej śmierci.


Nieznany: Ale wiesz mogę Cię zabić w szybki sposób jak chcesz.


Nieznany: A później mógłbym robić z twoim ciałem co chcę.


Nieznany: Wydaję się to fajne, nie?

Olivia: Ugh, przestań. Twoje żarty w tej chwili w ogóle nie są śmieszne.

Nieznany: Jasne ,że nie.

Nieznany: Bo to nie były żarty.

Serce mi stanęło. Co do cholery?! Ten człowiek cholernie mnie przeraża.

Nieznany: Ha! Żartowałem!


Nieznany: A twoja mina jest boska.

Olivia: Nie denerwuj mnie cwelu ._.

Cwel: O już mam ksywę!

Cwel: Jak słodko!

Cwel: A tak serio. Uważaj na słowa maleńka bo źle się to dla Ciebie skończy. xx

   Ten gość mnie cholernie przeraża ,ale postanowiłam się już nim nie przejmować. Musi mnie obserwować. Cholera! Zaczęłam się rozglądać i jedyne spojrzenia kierowane w moją stronę było przez Tomlinsona. Uśmiechnął się szyderczo i oddalił.
Kurde. Mam przejebane. Cwelu, miałeś cholernie, dużą rację. Tylko co on mi zrobi?Zgwałci, pobije czy może zabije?
   Cóż Louis nie bez powodu jest przestrachem mojej szkoły. Kiedyś zabił człowieka. Oczywiście nie siedział za to bo był wtedy niepełnoletni. Miał trzynaście lat. Niewiarygodne, nie?
Ale oprócz tego ,że jest mordercą to jeszcze krążą plotki o tym ,że zgwałcił kilka dziewczyn. Odbywało się to w ten sposób ,że obserwował je, nawet czasami z nimi gadał. Właściwie to chyba grożenie komuś to chyba nie rozmowa ,ale nie ważne. Oczywiście je śledził, a kiedy wychodziły z domu, same w dość późną porę...porywał je w jakiś ciemny zaułek i gwałcił.
   A co jest z tego najgorsze? Że wychodzi na to ,że będę kolejną. Obserwuje mnie i grozi, a może już nawet śledzi.
   Pokiwałam z politowaniem głową i zerknęłam na swój telefon. Postanowiłam mu odpisać.

Olivia: A co mi zrobisz?

Olivia: Właśnie ustawiłam to jako nazwę twojego numeru...upsss

Cwel: Pożałujesz. xx

Cwel: Właśnie teraz wyobrażam sobie Ciebie w trumnie.

Cwel: I myślę ,że naprawdę pięknie byś w niej wyglądała.

Cwel: Nie żartuję.

   Dreszcz przeszedł po całym moim ciele. Zaczynam się bać. Ten człowiek mnie obserwuje. Nie mam bladego pojęcia kim jest i raczej nie zgłoszę tego na policję. Przez to mogę pogorszyć sytuację. Nie wiem co zrobić.
   Zrezygnowana skierowałam się w stronę sali ,w której miałam mieć teraz historię. Znienawidzony przeze mnie przedmiot. Właśnie dzwonek zadzwonił więc przyspieszyłam kroku...i na kogoś wpadłam. Na Louis'a, no cóż chyba moim przeznaczeniem jest śmierć. Bo już drugi raz to zrobiłam, w przeciągu 20 minut.
   Uśmiechnął się szeroko. Musnął moje ramię opuszkami swoich palców i po prostu mnie wyminął.
Wszyscy patrzyli na mnie oszołomionym wzrokiem bo cóż...właśnie pan postrach mojej szkoły odszedł ode mnie bez żadnej groźby. To było takie niewiarygodne.
   Zagryzłam wargę i udałam się do klasy. Każda osoba obserwowała mnie z oszołomieniem ,a ja po prostu usiadłam na swoim miejscu, udając ,że nic się nie stało i ,że wcale nie widzę tych ciekawskich i zdziwionych spojrzeń kierowanych w moją stronę. Po prostu pierwszy raz w życiu miałam wszystko w dupie. Zawibrował mi telefon.

Cwel: To szalone ,ale cholernie mi się podobasz Liv.

Cwel: Co ty na to abym Cię pieprzył na śmierć?

Olivia: Jesteś naprawdę śmieszny. Podziwiam twoje czarne poczucie humoru.

Cwel: A ja za niedługi czas będę podziwiał twoje martwe ciało w grobie.

Olivia: Przestań mi grozić psycholu bo gdybyś był taki odważny powiedziałbyś mi to prosto w twarz.

Psychol: Nie chciałbyś tego ode mnie usłyszeć.

Psychol: Pewnie dostałabyś zawału albo coś w tej deseni.

Olivia: Albo napadu śmiechu jak w tej chwili. xx

   To dziwne ,ale szczerze mogłabym przyznać ,że polubiłam tego chłopaka. Może i jest taki "groźny" i w ogóle ,ale czasami naprawdę zabawny w swój dziwny sposób. Tak, stanowczo go lubię.

-Panno Mystery! - krzyknął pan Smith, zwracając na siebie moją nędzną uwagę. Zauwarzyłam ,że wszyscy się we mnie wpatrywali. Nie wiem dlaczego...chociaż pisałam z kimś zachłannie i to na lekcji bardzo surowego nauczyciela. - Oddaj mi ten telefon! I zacznij wreszcie uważać na lekcji! - syknął w moją stronę i wystawił rękę ,żebym oddała mu moją własność.

-Zapomnij. - te słowa wyfrunęły z moich ust, a nawet nie chciałam ich wypowiedzieć. Chciałam mu grzecznie oddać telefon. Oczywiście rozszedł się szmer po klasie.

-Coś ty powiedziała? - spojrzał na mnie surowo.

-Prawdę. - odpowiedziałam bez skrupułów. Albo mi się wydaję albo zmieniam się w kolejny postrach szkoły. Zaczęłam go zabijać wzrokiem.

-Dobra. Zapomnijmy o tej sprawie. - westchnął.

Czy on mi właśnie odpuścił? Wtf?! Co ja Tommo jestem?! On nigdy taki nie był! Spodziewałam się tego ,że będzie kazał mi iść do dyrektora albo obniży zachowanie ,ale to co zrobił na pewno nigdy nie pojawiłoby mi się w głowie.

***

   Wyszłam z sali cały czas zastanawiając się nad tym dlaczego mnie tak ulgowo potraktował. I najważniejsze. Dlaczego ja się tak do cholery dziwnie zachowałam?! Przecież jestem szarą myszką! Nigdy się tak do nikogo nie odzywałam. To po prostu chore! Mój telefon po raz kolejny zawibrował.

Psychol: Wow! Słyszałem o tym co zrobiłaś na historii. Jestem dumny!

Olivia: Nie wiem dlaczego tak się stało...to kompletnie nie w moim stylu.

Olivia: To chyba przez Ciebie! Masz na mnie zły wpływ!

Psychol: Kocham to.

Psychol: Co myślisz o panu Smith'ie z odrąbaną głową ,siekierą?

Olivia: Myślę ,że to dobry pomysł.

Psychol: Ja też.

Psychol: Co ty na to ,żeby wyglądał tak w real'u?

Olivia: Żartujesz prawda?

Psychol: Nie.

Psychol: Jak najbardziej chciałbym go tak urządzić.

Psychol: I wiesz co?

Psychol: Wyślę Ci zdjęcie.

Olivia: Ale ty masz poczucie humoru! No po prostu masakra! Lmao :D

Żartowniś: Wiem.

   Postanowiłam z nim już nie pisać. Właściwie historia to była moja ostatnia lekcja więc mogłam iść bez zawahania do domu. Co mnie bardzo cieszyło bo miałam już dość swojego zachowania w tej szkole i zderzania się z Tomlinson'em.
O wilku mowa! Właśnie stoi ode mnie 2 metry i mi macha. Wtf?! On mi macha! Co ja mam zrobić?! Podchodzi do mnie i szyderczo się uśmiecha.

-Cześć lala. Pamietasz co Ci mówiłem? Że powinnaś na siebie uważać

-Taaa...coś jeszcze? - warknęłam spoglądając na niego spod byka.

-Spokojnie! Nie denerwuj się tak! Chciałem CI tylko powiedzieć ,że to odwołuję. - oznajmił i delikatnie się uśmiechnął.

-Coooo? - podniosłam brew nie wierząc w jego słowa.

-To co słyszałaś. - przewrócił oczami. - To do jutra.

-Yep. Do jutra. - odpowiedziałam i odwróciłam się w kierunku przystanku.
Zawsze jeżdżę autobusem więc najzwyczajniej w świecie jak zawsze tam poszłam.

-Ej! Olivia! Podrzucę Cię! - krzyknął Louis ,a ja odwróciłam się w jego stronę z istnym wahaniem i rzecz jasna zdziwieniem na twarzy. - Nie bój się! Nic Ci nie zrobię! Swoim się nie robi krzywdy, nie? - zachichotał.

   A ja jako mało myśląca istota, wsiadłam do tego samochodu. Przecież ja nie jestem w ani jednym stopniu "jego".

-O co Ci chodziło z tym "swoim się nie robi krzywdy"? - wyrzuciłam z siebie.

-To ty nie wiesz? - popatrzył na mnie z osłupieniem. - Stałaś się kolejnym postrachem szkoły, mała! - wykrzyknął szczęśliwy.

   Co do cholery?!